Z Kapadocji wyruszamy autobusem do miasta Konya, gdzie mieści się grób poety Rumiego. Do miasta docieramy ok. 13:00 i zwiedzamy je w tempie wybitnie ekspresowym. Tego samego dnia chcemy jechać dalej. Mamy tylko 4 godziny, aby dotrzeć do centrum miasta, zwiedzić Mevlevi Museum i zjeść obiad. Grób Rumiego mieści się w dużym kompleksie muzealnym poświęconym mewlewitom. To z tego, założonego w XIII wieku, zakonu wywodzą się wirujący derwisze. Spodziewałam się, że na grobie Rumiego będzie więcej pielgrzymów, przeważają jednak chińscy turyści. W biegu jemy pide i wracamy jak najszybciej na dworzec, by jechać dalej na południe, nad morze. Nasz cel to Antalya, docieramy tam po 5 godzinach podróży. Udaje nam się znaleźć hotel w pobliżu dworca autobusowego, zwiedzanie zostawiamy sobie na następny dzień.
Rano wyruszamy na spacer po nabrzeżu i starówce. Jest bardzo ciepło. Najpierw zdejmujemy czapki, szaliki, rękawiczki. Potem kurtki zimowe, polary. Temperatury prawie jak w lecie, za to pracownica informacji turystycznej stoi przy grzejniku zziębnięta, a wszyscy wokół chodzą w ciepłych kurtkach. Z wyjątkiem Rosjan, dla nich także jest tu ciepło. W autobusie spotykamy 2 Rosjanki w letnich klapkach.