Ostatni dzień podróży spędzamy w Tokio ale nie mamy już ochoty na intensywne zwiedzanie. Rano odpoczywamy w parku Ueno, potem wybieramy się do Muzeum Narodowego (dla Łukasza to mało ciekawa opcja ale chwilę tam wytrzymał) i Muzeum Nauki i Techniki. Potem czas na zakupy – niestety z uwagi na ceny nie poszaleliśmy ale i tak przywieźliśmy do Polski całkiem pokaźne zapasy wodorostów. Na koniec jeszcze krótka wycieczka doGinzy – Łukaszowi bardzo podobało się akwarium w wieżowcu Sony i salon pokazowy Sony, gdzie oglądał film 3D – akurat o wyścigach samochodowych, więc nie można go było od niego oderwać.
Rano wyruszamy pociągiem na lotnisko Narita. Podróż Aeroflotem mija w miarę spokojnie, nie licząc tego, że jak zwykle zabrakło posiłków wegetariańskich. Stewardessa usiłowała nam wytłumaczyć, że to na pewno z naszej winy bo nie zgłosiliśmy zamówienia wcześniej. Po pobycie w Japonii, gdzie wszyscy są wyjątkowo uprzejmi był to dla nas szok kulturowy. Podobnie jak dosyć chaotyczna organizacja na lotnisku Szeremietiewo. No cóż, jest wiele rzeczy w Japonii, za którymi będziemy tęsknić: uprzejmi ludzie, szybkie pociągi, porządek i czystość wszędzie, troska o środowisko. Na pewno jest to kraj, do którego chętnie wrócilibyśmy jeszcze nie raz. Kto wie, może jak Łukasz trochę podrośnie wybierzemy się na trawers do parku Daisetsuzan. Tylko na pewno nie w lipcu, najlepiej we wrześniu kiedy jest najbardziej kolorowo, zanim spadną śniegi. Pod warunkiem, że do tej pory nasz maluch polubi już spanie w namiocie i piesze wycieczki dłuższe niż 2 godziny. Z podróży do Japonii najczęściej wspomina shinkanseny, wciąż uwielbia sushi i jedzenie pałeczkami.