Końcówka podróży jest intensywna – rano wyjeżdżamy do miejscowości Tongren (tybet. Repkong), która słynie z artystów malujących buddyjskie tangki. Zamierzaliśmy tu spędzić 1,5 dnia ale niestety okazuje się, że następnego dnia jedyny autobus do Xiahe odjeżdża rano. Oznacza to, że przed nami intensywny dzień – chcemy zwiedzić trzy klasztory. Najpierw znajdujemy hotel, potem szybki obiad i zaczynamy zwiedzanie. W drodze do klasztoru Wutun Si w Sengeshong (6 km od Tongren) poznajemy sympatyczną rodzinę tybetańską, która zaprasza nas do siebie na herbatę. Potem zmierzamy do klasztoru – jest w dużej mierze odnowiony, pomalowany w jaskrawych barwach. Największe zainteresowanie budzi w nas pracownia, w której lokalni artyści malują buddyjskie thangki. Nie udało nam się oprzeć pokusie i kupiliśmy thangkę z Zieloną Tarą, uosobieniem współczucia i miłosierdzia. Tu prawie w każdym domu jest pracownia malarska i sklep, na zapleczu dzieci i/lub młodzi mnisi pilnie szkicują.
Klasztor w Tongren jest w dużej mierze remontowany, wznoszone są też całkiem nowe budynki.Co ciekawe, jest tabliczka informująca, że został zniszczony w czasie Rewolucji Kulturalnej. Wieczorem spotykam gromady mnichów zdążających na wieczorne modły. Spotykamy ich potem podczas tradycyjnej debaty – wygląda to jak przedstawienie bo mnisi podczas dyskusji żywo gestykulują, klaszczą i krzyczą aby wzmocnić siłę swoich argumentów. Z najwyżej położonych budynków klasztornych rozciąga się widok na nasze brzydkie miasto, pięknie położone wśród gór.