Geoblog.pl    PodrozeLukasza    Podróże    LADAKH - Łukasz w krainie przełęczy    Nad jeziorem Pangong Tso
Zwiń mapę
2012
21
sie

Nad jeziorem Pangong Tso

 
Indie
Indie, Pangong
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5915 km
 
Na wycieczkę nad jezioro Pangong Tso wyruszamy w tym samym składzie - oprócz nas Sławek i Magda oraz Amit i Noga. Łukasz bardzo polubił Izraelczyków, którzy chętnie się z nim bawią. Ma im dużo do powiedzenia, potrzebuje jednak mojej pomocy jako tłumacza. Tyle dobrego, że zaczął się interesować angielskim, doskonale już rozumie, że po polsku nie ze wszystkimi potrafi się porozumieć. Wyruszamy o 6:30 rano i kierujemy się na przełęcz Chang La (5340 m npm). Zapamiętam ją z tego, że w namiocie wojsko częstuje herbatą, bardzo słodką i korzenną. Po 13:00 jesteśmy już nad jeziorem i możemy podziwiać widoki. W ciągu dnia woda mieni się różnymi kolorami. Jest zimna, ale Amit i Noga odważają się na kąpiel. Mijamy piknik tybetański – grupka dzieci z okolicznych wiosek razem z rodzicami i nauczycielami świętuje, tańczy i śpiewa. Rozbijamy namiot nad samym jeziorem. Brzeg jest dosyć kamienisty i tylko my zdecydowaliśmy się tam zostać, pozostali jadą do wioski, gdzie jest wyznaczony camping. Mieliśmy nadzieję podjechać do wioski na kolację ale kierowca nie chce po nas wrócić – generalniejakoś nie przypadliśmy sobie do gustu i Dorje bynajmniej nie sili się na uprzejmość. Na szczęście mamy zapasy jedzenia: liofilizaty na kolację, kasza kukurydziana na śniadanie, palnik też mamy, do tego herbatniki i żółty ser. W nocy zerwał się bardzo mocny wiatr, można było się poczuć zupełnie jak nad morzem. Śpimy na wysokości 4200 m npm, jest już całkiem chłodno (ale jesteśmy przygotowani, wreszcie przydadzą się ciepłe ubrania, które zabraliśmy z domu). Wszyscy dobrze znosimy wysokość, a rano widoki są obłędne. Woda w jeziorze zmienia kolor w zależności od pory dnia, można tam siedzieć godzinami i po prostu obserwować jezioro. Pangong Tso ciągnie się jeszcze daleko, połowa jeziora znajduje się po chińskiej stronie granicy, na spornym terenie Aksai Chin. W drodze powrotnej zwiedzamy jeszcze – niestety w pośpiechu – dwa piękne klasztory: w Chemrey i Takthog. Szkoda, że musimy tak pędzić bo chciałoby się tam zostać dłużej… Ale pora wracać do Leh. Tym razem w hotelu Irfan nie było wolnych miejsc, więc przenosimy się znowu do Atisha Guesthouse.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (39)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 95 wpisów95 13 komentarzy13 2491 zdjęć2491 0 plików multimedialnych0