Geoblog.pl    PodrozeLukasza    Podróże    TURCJA WSCHODNIA: Łukasz na pikniku z Kurdami    Dőrt Kilise, Kars i Ani
Zwiń mapę
2014
19
lip

Dőrt Kilise, Kars i Ani

 
Turcja
Turcja, Kars
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 405 km
 
Z Barhal wyruszamy jeepem do miasteczka Yusufeli. Jedziemy z synem gospodarza pensjonatu i irańską turystką. Z Yusufeli odjeżdża lokalny autobus do Tekkale, oddalonego od miasta o 7 km. Stamtąd trzeba przebyć kolejne 7 km do ruin gruzińskiego kościoła Dőrt Kilise. Ukrywamy plecaki w szopie przy drodze i wyruszamy pieszo doliną, a właściwie kanionem. Niesamowite wrażenie robią ruiny kościoła z X wieku. To miejsce ma magiczny rok, opuszczony kościół na pustkowiu. Tego dnia w wiosce odbywa się pogrzeb, mija nas karawana samochodów. Zabierają nas policjanci i podwożą do Tekkale. Okazuje się, że w Tekkale nie ma hotelu, musimy więc wracać do Yusufeli. Zatrzymujemy się w Greenpiece Pansyion. Łuksasz jest zachwycony warunkami - jest tu hamak i cała rodzina kotów, w tym 3 kociaki, które karmimy. Próbujemy coś zjeść na mieście ale z powodu Ramadanu wszystko jest do wieczora pozamykane. A wtem nagle, gdy nadchodzi pora zmierzchu, zamiera ruch w mieście i zapełniają się restauracje.

Rano szukamy miejsca na kąpiel w rzece, a zaraz potem wyruszamy w dalszą drogę. Wyjeżdżamy dolmuszem kilka km za miasto do skrzyżowania z drogą w kierunku Artvin, aby tam czekać na autobus jadący do Kars. Kawałek jedziemy autostopem i czekamy, aż wreszcie podjeżdża spóźniony autobus, który wlecze się niemiłosiernie. Po drodze zatrzymujemy się w warsztacie samochodowym, gdzie próbują naprawić silnik. Do Kars docieramy pod wieczór. Zanim znaleźliśmy hotel, a potem restaurację robi się późno. Wszystkie miejsca w restauracjach są już zajęte. Gdy tylko słychać głos muezina goście zaczynają jeść. Musimy się przystosować do rytmu życia w czasie Ramadanu. Lekcja nr 1 - wieczorem trzeba koniecznie zająć stolik w restauracji, bo potem nie będzie już wolnych miejsc.

Miasto Kars jakoś mnie nie zachwyciło, właściwie przyjechaliśmy tu tylko dlatego, żeby zwiedzić ruiny ormiańskiego Ani. Jedziemy tam taksówką z dwoma Francuzami, którzy razem z nami przyjechali wczoraj autobusem. Ani to rozległy kompleks dawnego miasta przy samej granicy z Armenią. Najpierw widać mury okalające miasto, potem zwiedzamy ruiny kościoła i katedry. Jeden z kościołów robi wyjątkowe wrażenie - położony nad rzeką oddzielającą nas od Armenii. Wokół rozciąga się rozległe pustkowie. Na rzece widać ruiny mostu prowadzącego niegdyś do Jedwabnego Szlaku. Jest też meczet, dawny karawanserajt i ruiny świątyni zoroastriańskiej. Po południu zwiedzamy położoną na wzgórzu twierdzę w Kars. U jej podnóża jest kamienny, zabytkowy most, a obok niego zniszczone budynki dawnych łaźni (haman).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (24)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 95 wpisów95 13 komentarzy13 2491 zdjęć2491 0 plików multimedialnych0