Geoblog.pl    PodrozeLukasza    Podróże    ARMENIA I GÓRSKI KARABACH - w krainie złota i obsydianów    Górski Karabach: monastyr Gtachavank, jaskinia Azoch, zamek Tigranakert
Zwiń mapę
2015
03
sie

Górski Karabach: monastyr Gtachavank, jaskinia Azoch, zamek Tigranakert

 
Azerbejdżan
Azerbejdżan, Gtachavank
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 569 km
 
To miał być lekki dzień, krótka wycieczka do monastyru Gtachavank i jaskini Azoch. Wyruszamy autobusem na pd-wschód od Stepanakertu, w kierunku miasta Hadrut. Wysiadamy po drodze do wsi Togh i na odcinku kilku kilometrów do wsi jedziemy autostopem. Kierowca jedzie z nami daleko za wieś i pokazuje ścieżkę prowadzącą do klasztoru. Niestety obok jest znak "uwaga miny", który budzi moje poważne obawy co do sensu dalszej drogi. Co prawda kierowca uspokaja, że ścieżka jest bezpieczna i że w tym rejonie nie było walk, ale niepokój pozostał. Klasztor Gtachawank jest mocno zniszczony, otoczony rusztowaniem. Za to okolica jest przepiękna, podziwiamy widoki na okoliczne wzgórza. Potem ścieżką schodzimy przez las do wsi. Po drodze zaliczam bolesny upadek i liczne otarcia i zadrapania. Nie byliśmy przygotowani na taką trasę, raczej na krótki spacer - wybrałam się w sandałach zamiast w butach trekkingowych. We wsi uzupełniamy braki wody i jedziemy (znowu autostopem) w kierunku jaskini Azoch. Bardzo szybko wypijamy nasze zapasy wody, ratują nas jeżyny, których jest tu mnóstwo. Do jaskini trzeba sporo podejść pod górę, ścieżka nie jest wyraźna, trochę kluczymy. Wreszcie widać wejście do jaskini. To miejsce, gdzie wykopano kości Neandertalczyka, wiele przedmiotów codziennego użytku oraz kości wielu gatunków zwierząt. Prace archeologiczne nadal trwają, właśnie pracuje tam międzynarodowa ekipa, która usuwa kolejne warstwy podłoża. Wracamy do Stepanakertu autostopem z weteranami wojny. Siergiej przyjechał aż z Białorusi walczyć o niepodległość Górskiego Karabachu.

Na kolację jemy przepyszne wegetariańskie szaszłyki, ser, domowe wino. Kucharz wspomina walkę o niepodległość Karabachu, miał wtedy 12 lat. Kiedy proszę o rachunek, zaznacza, że płaceniem zajmują się mężczyźni. Tym razem, aby tradycji stało się zadość, rachunek płaci mąż.

Kolejny dzień jest naprawdę leniwy. Zwiedzamy ruiny zamku Tigranakert, położonego 36 km na północ od Stepanakertu. Przejeżdżaliśmy tamtędy w drodze do Martakert ale wtedy nie było czasu na zwiedzanie. W Tigranakert Łukasza ugryzła w ucho osa i bardzo rozpaczał. Rzeczywiście jest tam dużo os i gdy spaceruje się po murach trzeba uważać. Obok zamku trwają prace archeologiczne. Tu również pracuje międzynarodowa ekipa, która właśnie odkopuje grobowiec.

W Stepanakert zwiedzamy Muzeum Narodowe. To zaledwie kilka sal ale miejsce jest warte odwiedzenia, gdyż wiele mówi o historii Górskiego Karabachu. Najciekawsza dla nas jest sala poświęcona historii najnowszej i walkom w latach 1988-1994. Podczas spaceru docieramy do pałacu prezydenckiego, ratusza, budynków rządowych i bazaru. Łukasz świetnie bawi się z miejscowymi dziećmi, pryskając wodą z fontanny.

Kolację jemy znowu w szaszłykarni - tym razem dostajemy szaszłyk z jajek (sic!), fasolę, grillowane warzywa, domowe wino. Właściciel prowadzi knajpkę w zastępstwie brata, który niedawno zginął. Na stałe mieszka w Rosji, gdzie planuje wkrótce powrócić.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 95 wpisów95 13 komentarzy13 2491 zdjęć2491 0 plików multimedialnych0