Jedziemy autostopem do Jegegnadzor (77 km z Sisian). Tam zatrzymujemy się u pani Łusi na obrzeżach miasta. Od razu wyruszamy na wycieczkę po okolicy. Najpierw taksówką podjeżdżamy do wioski Wernaszen (ok. 4,5 km), a potem idziemy górską drogą 9,5 km do klasztoru Spitakawor. Jest gorąco, nadal nie przywykliśmy do upałów. Klasztor jest opuszczony. Malutki ale bardzo malowniczy, położony wysoko nad drogą wśród drzew. Obok jest źródełko z wodą, której bardzo potrzebujemy. Drogą właśnie przechodzi pasterz, który idzie po swoje stado, gdyż zbliża się już wieczór. Pokazuje nam drogę na skróty do wsi. Schodzimy w dół skalistą doliną. Po drodze mijamy pasterskie szałasy. Na chwilę się tam zatrzymujemy, a potem idziemy ścieżką na skalnej półce, wysoko nad rzeką. Droga powrotna jest krótsza niemal o połowę. Wracamy autostopem z rodziną, uciekinierami z Ukrainy. Zostawili tam cały swój dobytek, czekają w Armenii aż skończą się walki.
Z Jegegnadzor jedziemy autostopem w kierunku jeziora Sewan. Nasz kierowca podróżuje ze swoją rosyjską przyjaciółką, której pokazuje uroki Armenii. Zatrzymujemy się na przełęczy Selim, gdzie znajdują się ruiny karawanseraju z IX wieku. To surowa kamienna budowla, w której zatrzymywały się karawany kupców podróżujących Jedwabnym Szlakiem. W większym pomieszczeniu chroniły się zwierzęta, a obok nocowali kupcy.