Rano okazuje się, że Mahmud musi pilnie wracać na spotkanie do Teheranu i nie będziemy więc mogli zabrać się z nim na część trasy. Musimy niestety poczekać na otwarcie pralni, do której oddaliśmy poprzedniego dnia swoje rzeczy. Jedziemy autobusem do Ardabil, a podczas 40-minutowej podróży poznajemy wszystkich pasażerów, pokazujemy zdjęcia z Polski, oglądamy zdjęcia z telefonów współpasażerów. Najbardziej rozmowny jest Jasuf, który podróżuje z rodziną, oglądamy zdjęcia z ich rodzinnych spotkań, pikniku. Taksówką jedziemy na dworzec, a podczas spaceru przez miasto widzimy sklep turystyczny (mają gaz do kuchenek turystycznych!). Jedziemy godzinę autobusem do Asalem i nagle, po przejechaniu przez góry, zmienia się nie tylko temperatura ale i wilgotność powietrza – jest gorąco i wilgotno. Z drogi zabiera nas samochód osobowy, którego kierowca zamienia się w taksówkarza. Zatrzymujemy się na chwilę na plaży i wtedy Łukasz razem z naszym kierowcą wskakują do wody. To nasze pierwsze spotkanie z Morzem Kaspijskim. Razem z nami podróżuje też autostopowicz Milan – jest studentem filozofii z Teheranu, który spędza wakacje w górach. Jego matka jest Rosjanką i nawet odwiedził Rosję ale nie podobało mu się tam. Odwiedzamy wspólnie polski cmentarz w Bandar-e Anzali. Na cmentarzu jest ok. 600 mogił z 1942 roku, żołnierzy i cywilów, w tym wielu dzieci. Długo zajmuje nam znalezienie w Bandar-e Anzali restauracji z daniami wegetariańskimi. Gdy Milan upewnia się, że damy sobie radę, wyrusza w dalszą podróż - musi jak najszybciej wrócić do Teheranu, a my wybieramy się na poszukiwanie hotelu. Hotel jest przeciętny ale zapamiętam go bo wszędzie były cykady.
Następny dzień zaczynamy od spaceru po plaży. Łukasz jest bardzo zadowolony, kąpie się i zbiera muszelki, chce złowić perłę. Intrygują mnie stroje sportowe, w których Iranki biegają po plaży i kąpią się w morzu. Oczywiście całe ciało jest zakryte ale rzeczywiście jest to sportowa wersja ubioru.